sobota, 5 stycznia 2008

środa, 19 grudnia 2007

Gwiazda betlejemska


Widok gwiazdy betlejemskiej rozpala w sercu świąteczny nastrój. Kwiat ten stał się niemal tak popularny jak choinka.

Uroda poinsecji czy, jak kto woli, gwiazdy betlejemskiej - barwna rozeta oraz żywa zieleń liści - doskonale wpisuje się w symbolikę świąt Bożego Narodzenia. Roślina pochodzi z Meksyku, ale obecnie jej krzewy lub małe drzewa znajdziemy w ogrodach całej strefy tropikalnej i subtropikalnej. Największą karierę zrobiła jako kwiat doniczkowy - wyjątkowo piękny, niezbyt drogi, a co najważniejsze, kwitnący zimą, kiedy świątecznie dekorujemy mieszkania i spragnieni jesteśmy intensywnych gorących kolorów.

Dla botaników gwiazda betlejemska to wilczomlecz piękny (Euphorbia pulcherrima). Jej prawdziwymi kwiatami trudno się zachwycić. To skupione na wierzchołkach pędów zgrubiałe twory zredukowane do słupka lub pręcika i żółtych miodników wyglądające jak rozdęte pyszczki. Otaczają je imitujące płatki barwne przykwiatki. Jeśli np. w wyniku przesuszenia podłoża roślina straci kwiaty, zanim zdążą się one w pełni rozwinąć, to wybarwianie się przykwiatków także zostaje zahamowane.

Poinsecja jako przedstawiciel rodziny wilczomleczowatych wytwarza w tkankach sok mleczny zawierający lateks. Substancja ta może zwłaszcza u alergików podrażnić skórę i wywołać stan zapalny śluzówek. Trzeba więc z uszkodzoną poinsecją postępować ostrożnie, starając się nie pobrudzić, a tym bardziej nie zatrzeć oczu mlekiem wydobywającym się z jej ran. Na wszelki wypadek po pracy warto dokładnie umyć ręce.

Uroda i kondycja

Największą popularnością cieszą się poinsecje barwy czerwonej. Hodowcy stworzyli jednak także odmiany różowe, złociste, białe, a nawet dwubarwne. Przykwiatki mają rozmaite kształty - mogą być np. mocno powcinane lub poskręcane i ułożone niczym w kwiecie róży.

Kupując roślinę, wybierzmy okaz, który ma dorodne, dobrze wybarwione "płatki" oraz prawdziwe kwiaty i jędrne, zielone liście na całej długości pędu. Jeśli poinsecja zapakowana jest w celofanową torbę, warto poprosić sprzedawcę, by ją zdjął. Wówczas sprawdzimy, czy roślina ma ładny kształt i czy niektóre rozgałęzienia nie odłamały się w czasie transportu. Zwróćmy także uwagę na wilgotność podłoża. Zwisające liście, skąpe ulistnienie, brak prawdziwych kwiatów i przesuszone podłoże wskazują, że roślina może szybko stracić urodę.

Pod szczególną opieką

Doniczkowe poinsecje uprawiane w szklarniowych warunkach są wydelikacone. Przeprowadzka do sklepu, a następnie do domu może fatalnie odbić się na ich trwałości. Po wyniesieniu choćby na 2-3 minuty na duży mróz mogą już po kilku godzinach gubić liście. Silnie przechłodzona nawet niezbyt mroźnym powietrzem (około 5°C) roślina reaguje podobnie, ale dopiero po tygodniu lub dwóch. Gubienie liści jest bowiem jej naturalnym mechanizmem obronnym og- raniczającym powierzchnię parowania. Dzięki temu poinsecje są w stanie przetrwać w swojej ojczyźnie długotrwałe okresy suszy, a także przenikliwych chłodów. Dlatego warto na zakup poinsecji wybrać ciepły dzień. Jeżeli zaś musimy ją w czasie dużego mrozu przenieść kilka kroków, np. do samochodu, koniecznie trzeba ją szczelnie opatulić w kilka warstw grubego papieru.

Ciepło zimą

Jeśli przeprowadzka odbyła się bez przykrych niespodzianek, to poinsecja szybko zaaklimatyzuje się w domowych warunkach. Na czas świąt możemy postawić ją tam, gdzie wygląda najpiękniej, najlepiej w pokoju, w którym temperatura wynosi najwyżej 21°C, a powietrze nie jest bardzo suche. Wystarczy ją wówczas regularnie podlewać, bo potrzebuje sporo wody. Podłoże powinno być stale umiarkowanie wilgotne, ale woda nie może zalegać na podstawce. Po świętach postawmy roślinę w pobliżu okna (z dala od grzejnika) i dbajmy, by nie ziębiły jej podmuchy wiatru wpadającego w czasie wietrzenia pokoju. Jeżeli w dzień jest dla niej za gorąco, na noc wynieśmy ją do chłodniejszego (do 16°C) pokoju lub przykręćmy kaloryfery. Warto co 3-4 tygodnie zasilać ją nawozem zimowym.

A co wiosną

Roślina może nadal zdobić mieszkanie. Jeśli jednak wolimy podziwiać w tym czasie inne kwiaty, przytnijmy jej pędy do 1/3 długości (od stycznia do marca) i postawmy roślinę w ustronnym miejscu, podlewając ją od czasu do czasu. Czterotygodniowy lub nieco dłuższy odpoczynek dobrze jej zrobi, a przycięcie pozwoli ładnie się rozkrzewić.

Lato w zieleni

Najpóźniej na początku kwietnia przesadźmy poinsecję do doniczki o średnicy nieco większej (2-4 cm) i dosypmy ziemi uniwersalnej. Gdy rozwinie nowe liście, podlewajmy ją obficiej i co miesiąc zasilajmy nawozem wieloskładnikowym.

Zielona poinsecja również jest efektowna. Ponieważ nie lubi ostrego słońca, najlepiej się czuje na parapecie wschodniego okna, a w ciepłych miesiącach - na lekko ocienionym balkonie lub tarasie. By się mocniej rozkrzewiła, pod koniec czerwca warto przyciąć jej wierzchołki pędów. Pod dach powinna wrócić pod koniec sierpnia.

Zamiokulkas zamiolistny - Zamioculcas zamiifolia


Wszystko wskazuje na to, że mamy nową "żelazną roślinę" - wytrzymałą na niedostatek wody, światła i wilgoci w powietrzu, odporną na szkodniki. Nazywa się zamiokulkas zamiolistny.
Nie tylko ludzie robią błyskawiczne kariery, zdarza się to również roślinom. Zamiokulkas, który na światowych giełdach kwiatowych pojawił się przed około pięciu laty, a w naszych kwiaciarniach dwa-trzy lata temu, w szybkim tempie staje się równie popularny jak dracena czy juka. Praktyczni Anglicy nadali mu krótki i zwięzły pseudonim: ZZ i wychwalają roślinę pod niebiosa. Czym sobie na to zasłużyła? Otóż zamiokulkas odznacza się nie tylko oryginalnie zbudowanymi i pięknie lśniącymi liśćmi, ale też małymi wymaganiami i dużą wytrzymałością na niekorzystne warunki. Świetnie rośnie i w domu, i w biurze (mamy okazję obserwować jego rozwój w redakcji "Kwietnika").

Zamiokulkas jest byliną, w warunkach naturalnych występuje we wschodniej i północno-wschodniej Afryce. Rośnie tam na suchych kamienistych terenach, w cieniu wyższych roślin. To właśnie ciężkie warunki bytowania wyrobiły w nim tę żelazną odporność.

Cała uroda w liściach

Główną ozdobę rośliny stanowią liście. Już na pierwszy rzut oka widać, że zamiokulkas gromadzi w nich wodę. Wyrastają z poziomego podziemnego kłącza, które również jest magazynem zapasów. Ogonki są mięsiste, u nasady silnie rozdęte, a pojedyncze listki - grube, okryte mocną skórką. Co roku roślina wypuszcza od 3 do 7 nowych liści. Każdy z nich przyrasta w ciągu doby o 1-2 cm i niemal widać to gołym okiem. Niektórym Anglikom kształt liści zamiokulkasa kojarzy się z ogonem kucyka, stąd jeszcze inny przydomek tej rośliny: Pony Tail.

Nasz pupil w domu


Światło. Zamiokulkas najlepiej się czuje w miejscach półcienistych. Może nawet rosnąć w głębi pokoju, w cieniu. Tylko przy silnym niedoborze światła jego liście wyciągają się i są jasnozielone. Ostre słońce zdecydowanie mu szkodzi, wywołując na liściach brązowe plamy.


Temperatura. Roślina lubi ciepło: 20-30 st. C; tylko zimą, gdy odpoczywa, może być chłodniej (16-18st. C).

Minimalna temperatura, jaką zamiokulkas znosi przez krótki okres, to 10 st. C, a przy spadku słupka rtęci poniżej 5 st. C ginie. Dlatego uwaga: zimą w jego pobliżu nie wolno otwierać okna.


Woda. Gatunek ten nie znosi nadmiernego podlewania. Zalany okaz traci liście, jego kłącze gnije, roślina zamiera. Zamiokulkas toleruje natomiast krótkotrwałe okresy przesuszenia.

Jak więc go podlewać? W okresie intensywnego wzrostu w taki sposób, by podłoże było lekko wilgotne, ale nie mokre. Natomiast zimą, kiedy jest chłodniej oraz gdy roślina stoi w miejscu słabo oświetlonym, podlewanie znacznie ograniczamy.

Używamy wody odstałej o temperaturze pokojowej. Unikamy polewania liści, bo wtedy pojawiają się na nich brzydkie plamy (osady soli).


Wilgotność powietrza. Zamiokulkas dobrze rośnie zarówno wtedy, gdy powietrze jest suche, jak i wilgotne.

Przesadzanie. Młode rośliny przesadzamy co roku, starsze co dwa, trzy lata, w marcu lub kwietniu. Najlepsze są płaskie pojemniki, w których kłącza mogą się swobodnie rozrastać (zbyt ciasne plastikowe doniczki mogą zostać rozerwane przez kłącza).

Na dnie doniczki musi się znajdować warstwa drenażu. Podłoże powinno być żyzne, próchniczne i przepuszczalne, jak np. mieszanina substratu torfowego z piaskiem lub drobnym żwirem i mieć odczyn kwaśny albo lekko kwaśny (pH 5,5-6,5).

Podczas przesadzania uważajmy, aby nie uszkodzić korzeni.


Nawożenie. W okresie wegetacji zasilamy rośliny co 2-3 tygodnie roztworem nawozów wieloskładnikowych (np. Biohumus Uniwersalny, Pokon Uniwersalny), zawierających komplet mikroelementów, ponieważ roślina jest wrażliwa na ich brak.

Rozmnażamy zamiokulkas

Rozmnażanie z nasion jest proste, jednak w uprawie amatorskiej trudno je zdobyć. Wiosną można podzielić dobrze rozrośnięte karpy albo od kwietnia do czerwca sporządzić sadzonki liściowe. Z dolnej lub środkowej części ogonka liściowego odcinamy poszczególne listki (tuż przy nasadzie). Następnie umieszczamy je w podłożu, zagłębiając ich dolną część na około 1 cm lub układając listki zupełnie płasko.

Najlepszym podłożem do ukorzeniania jest perlit bądź torf zmieszany pół na pół z piaskiem (lub perlitem). Przy temperaturze podłoża 21-23 st. C sadzonki ukorzeniają się po 3-4 tygodniach, a u nasady listka pojawia się młoda roślina.

Zamiokulkas jest jedynym gatunkiem z rodziny obrazkowatych, który możemy rozmnażać z sadzonek liściowych.


Choruje, gdy ma mokro


Na ogonkach liściowych wodniste plamy, liść stopniowo gnije - fytoftoroza. Jej rozwojowi sprzyja niska temperatura i zalanie podłoża. Przy niewielkim porażeniu chorobę można zwalczyć, opryskując roślinę preparatem ekologicznym Biosept 33 SL.


Objawy podobne do wyżej opisanej choroby, a dodatkowo plamy o rybim zapachu - mokra zgnilizna. Ta choroba bakteryjna jest nieuleczalna - roślinę należy wyrzucić.

Zamiokulkas to nie zamia

Zamioculkas zamiolistny (Zamioculcas zamiifolia) należy do rodziny obrazkowatych (Araceae). Na pierwszy rzut oka przypomina on nieco zamię (Zamia), zaliczaną do rzędu sagowców, i pod taką nazwą jest często sprzedawany. Tymczasem oprócz nazwy rośliny te nie mają ze sobą nic wspólnego.

piątek, 30 listopada 2007